Dobra, wiem ze sie nie wysililem ale...
Przylecielismy tutaj rano. Bylismy zmordowali potwornie. Znalezlismy hotel w Kowloon (kontynentalna czesc Hong Kongu), ale moglismy wejsc do pokoju dopiero o 13 - czyli jakies cztery godziny pokrecilismy sie po okolicy. Miasto niby jest duze, bo mieszka tu jakies 7 milionow ludzi, ale wszystko jest na wyspie, jest malo miejsca wiec pnie sie do gory. Kazdy budynek ma jakies 30 pieter minimum, do tego dwa-trzy pietra przejsc podziemnych i metra, ktore jest tu fenomenalnie rozwiazane. Przespalismy sie do wieczora. Potem spotkalismy sie ze znajomymi Karoliny, ktorzy tu pracuja. Poimprezowalismy do 5 rano. Wczoraj zwiedzalismy miasto - czyli wyspe Hong Kong, historyczna czesc. Historii wiele tu nie ma. Wszystko jest raczej nowoczesne. Bylismy na Victoria Peak - wzgorzu z ktorego widac piekna panorame miasta. Wierzcie, wyglada to imponujaco. Potem przeplynelismy sie promem do Kowloon akurat w momencie gdy zaczal sie pokaz swiatel - kazdy wiezowiec swieci na rozne sposoby, maja cale uklady swiatel. Trwa to od 8.00 do 8.20. Pospacerowalismy potem wzdluz morza po promenadzie gwiazd filmowych. Znalismy tylko Bruce Lee. To sobota, wiec miejscowi bawili sie przy roznych atrakcjach - zespolach grajacych rozna muzyke - chinska, czy tez starego rock and rolla. Wieczorem poszlismy na nocny market - krolestwo badziewia i podrobek. Wygladalo to troche jak Kao San w Bangkoku. Zmeczeni zaszlismy do knajpki na jedno piwko, ale skonczylismy o 4 :).
Dzisiaj bylismy umowieni ze znajomymi ok. 11 - obiad na Jumbo Boat - wielka lodz w dzielnicy Aberdeen, ktora nigdy niegdzie nie wyplynela. To taka knajpa ze stolem szwedzim z bardzo dobry jedzeniem (owoce morza) - jesz i pijesz ile chcesz. A do picia byl szampan :) - wiec od poludnia raczylismy sie szampanem. Potem bar i karaoke (jak poprzednio zreszta). Jutro wyjezdzamy do Chin. Ale Hong Kong polecam wszystkim. Cudowne miasto! Z pewnoscia jest to miesjce do zamieszkania. Tyle, ze mieszkania sa malutkie i bardzo drogie.